Wiem, że o tym płynie micelarnym mówiło się już dużo w blogosferze, ale ja zakupiłam go dopiero miesiąc temu, bo musiałam zużyć Biodermę. Garnier miał być właśnie jej tańszą alternatywą. Zapłaciła za niego niecałe 15 zł, a Bioderma kosztowała mnie ok. 50 zł. Trzeba jednak przyznać, że starczyła mi na 7 miesięcy, a miała 250 ml (!). Jest to jak najbardziej opłacalne, ale Garnier wychodzi jeszcze taniej i starcza na dłużej, bo jego pojemność wynosi 400 ml.
Więc tak, używam tego płynu już od miesiąca, a zużycie jest naprawdę niewielkie. Używam go do demakijażu twarzy, oczu i jako tonik. Wydaje się, że starczy mi na bardzo długo. Pozostawia na twarzy bardzo przyjemne uczucie, koi ją i łagodzi. Nie ściąga i nie wysusza skóry i nie zostawia zbyt tłustego filmu. Jest tak łagodny, że nie pojawiły mi się po nim podrażnienia ani pryszcze.
Jedyną jego wadą, jest jak dla mnie jego "bezzapachowość". Niby nie pachnie, ale kiedy nałożę go na twarz czuję jakby wilgotną ziemię z kwiatów.... średnio jest to przyjemne, ale taka jakość za taką cenę to naprawdę rzadkość. Mimo jego dziwnego (nie)zapachu warto w niego zainwestować. W dodatku często jest w promocji, więc jego cena waha się w granicach od 10 do 15 zł.
Podsumowując: Łagodny (nie podrażnia, koi skórę), tani, dobrze oczyszcza, delikatnie nawilża, lekko śmierdzi.
Jest to po prostu bardzo przyjemny płyn do demakijażu. Łagodny i skuteczny, czego chcieć więcej? Jeśli macie na niego ochotę, jest teraz dostępny w Super-Pharm o 30% taniej.