Wybaczcie mi moją nieobecność tu jak i na Waszych blogach, ale dopadła mnie choroba. Jestem załamana. Zaraziłam się ospą od młodszej siostry... Nieszczęśliwie przechodzę ją drugi raz. W dzieciństwie ponoć była bardzo lekka, kilka krostek, nawet nie było do końca wiadomo, czy to ona.
Zaczęło się we wtorek. Trzy dni gorączki 38 stopni. Caaaaałe ciało w bąbelkach, ból gardła i ogólny brak sił. Zasypianie z tak silnym swędzeniem graniczyło z cudem. Dziś czuję się już trochę lepiej a bąbelki powoli zamieniają się w strupy... Jak mnie korci, żeby je zdrapywać! Ohhh, nie chcę mieć blizn, więc walczę.
Na czas choroby moje włosy mają wolne. Skórę głowy myję delikatnie szamponem Babydream a na włosy nakładam odżywkę Garnier awokado i masło karite. Nie mogę używać olejów ani masek na dłużej. Mam nadzieję, że nie odbije się to na nich źle. Po wyzdrowieniu dostaną porządną dawkę nawilżenia i regeneracji. Wtedy zrobię też marcową aktualizację.
Nie wiem, co bym zrobiła bez mojego D. :) Cierpliwie się mną opiekuje i smaruje kremem każdą krostkę z osobna.
Zostawiam Was w świątecznym nastroju i idę nadrobić zaległości z Waszych blogów :)