Szczotka Tangle Teezer

by - 12:00


Ostatnio na blogu pojawiały się "lekkie", graficzne posty, mam nadzieję, że się nie zanudziłyście :) Dziś przyszła pora na recenzję sławnej szczotki Tanglee Teezer. Na pewno każda z Was nie raz o niej słyszała. Ja słyszałam dużo i od dawna chciałam ją mieć. Ukochany spełnił moje małe życzenie i dzięki niemu piszę tego posta. (Przy okazji go pozdrawiam, bo regularnie czyta mojego bloga i często mi pomaga!)

Jakie było moje pierwsze wrażenie? WOW. Wcześniej widziałam Tanglee Teezer tylko w internecie. Nie wiedziałam, jak wygląda na żywo. Okazało się, że jest naprawdę spora, a jej kolor jest intensywniejszy niż na obrazkach. To taki wściekły, rażący róż, a kiedy patrzymy w "igiełki" możemy dostać oczopląsu - serio. Mimo rozmiaru w ręce trzyma się ją dobrze, ale na pewno ciężko jest zrobić kitkę. Myślałam też, że będzie trochę ważyć, a jest bardzo leciutka.

Jak się sprawuje? Tutaj drugie WOW. Żadna szczotka nigdy tak dokładnie nie rozczesała moich włosów. Pozostawia efekt gładkiej tafli, każdy włos jest oddzielony, a przynajmniej takie mam wrażenie. Jeśli chodzi o kołtuny, to nie ma mowy o żadnym bólu. Radzi sobie z nimi świetnie - nie ciągnie i i nie wyrywa.

Mój TŻ również bardzo polubił Tanglee Teezer. Dzięki niej może w końcu ułożyć włosy na bok tak, jak chce. Wcześniej robił to tylko palcami - różnica jest nieporównywalna. Aż zażyczył sobie TT na urodziny! :)

W regularnej cenie (ok. 55 zł)  jest to, moim zdaniem, duży wydatek jak na szczotkę, ale w promocji jak najbardziej można śmiało kupować. Nie będą to stracone pieniądze.

Słyszałam wiele opinii, że po dłuższym używaniu pojawiają się rozdwojone końce i jest to wina właśnie tej szczotki. Uważam, że każda szczotka podniszcza włosy. Szczególnie wtedy, kiedy często się jej używa (a wiadomo, że na początku używania TT większość osób jest w szoku, jak świetnie rozczesuje włosy i męczy je cały czas). Ja TT używam tylko raz, dwa razy dziennie, żeby rozczesać to, co plącze się za dnia. Do częstych poprawek używam drewnianego grzebienia z The Body Shop, który jest bezpieczny dla włosów.

Bardzo ją polubiłam i uważam, że jest o niebo lepsza od zwykłych szczotek, ale nie należy przesadzać, bo jak by nie patrzeć jest to plastik.


Macie? Używacie? Co sądzicie? :)

You May Also Like

19 komentarze

  1. Jak by miała dłuższe włosy pewnie bym się na nią skusiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy moich krótkich (do ramion) spisuje się dobrze :)

      Usuń
  2. od pół roku się do niej przymierzam,ale jakoś szkoda mi pieniędzy

    OdpowiedzUsuń
  3. ja mam, na początku mnie nie zachwyciła, ale różnicę zobaczyłam dopiero jak znowu użyłam starej szczotki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, różnica w porównaniu do zwykłych szczotek jest ogromna :)

      Usuń
  4. mam i uwielbiam ją!

    http://takbardzokosmetycznie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. No właśnie cały czas zastanawiam się nad jej kupnem ;) Widziałam ją u mnie w mieście - chyba się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz identyczną szczotkę;również ją uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja ją właśnie ostatnio dostałam. Jest niesamowita, włosy są poniej takie gładkie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Również dostałam ją od chłopaka na Święta i spisuje się świetnie, choć raz zdarzyła mi się sytuacja, że szczotka zrobiła mi kołtun, którego nie mogłam nią potem rozczesać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam tto moje odkrycie poprzedniego roku:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciągle mi się marzy, może w tym roku w końcu będzie moja.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardziej polubiłam szczotkę z naturalnym włosiem z Avonu (niestety była to seria limitowana..), TT mnie nie zachwyciła, chociaż lubię nią rozczesywać mokre włosy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Grzebień z tbs kocham nie wiem czy przekonałabym się do tej szczotki :)

    OdpowiedzUsuń
  13. nie mam, ale wiem że prędzej czy później się skuszę

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja jej nie kupię. Dla mnie to zbędny dodatek (a miałam okazję ją używać)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)