Coś tu śmierdzi - BUBEL
Nowość - większość zapragnęła mieć je w swojej kosmetyczce. W tym ja. Masło czekoladowe Sweet Sercet od Farmony urzekło mnie pięknym zapachem w opakowaniu, a odrzuciło obrzydliwym odorem na ciele. Jestem bardzo rozczarowana. Wyrzuciłam pieniądze w błoto a produktu NA PEWNO nie zużyję.
Zaczęło się dobrze. Kupiłam wersję z czekoladą - moim ulubionym zapachem kosmetyków. W pudełku pachnie smakowicie, intensywnie i mocno czekoladowo z nutą pistacji. Pierwsze kilka minut po posmarowaniu jest okej. Tragedia następuje, kiedy masło wyschnie. Na skórze pozostaje ŚMIERDZĄCY zapach. Nie wiem za bardzo, jak go określić. Po prostu śmierdzi, dusi, jest bardzo intensywny i niewiele ma wspólnego z czekoladą.
Naprawdę bardzo zabawna sytuacja. Siedziałam w pokoju i nagle zaczęłam czuć jakiś brzydki zapach. Nie wiedziałam skąd dochodzi, zaczęłam wszystko obwąchiwać i nic. Przyłożyłam rękę do nosa i wszystko się wyjaśniło.
Reszta rzeczy jest w porządku. Opakowanie to wygodny słoiczek o pojemności 225 ml. Konsystencja jest bardzo gęsta i zbita, jednak nie przeszkadza to w nakładaniu. Masło jest w miarę tłuste. Na skórze jest gładkie, a nawet jedwabiste, jak to opisał producent. W miarę może nawilżyć suchą skórę.
Myślę, że gdyby nie zapach, mógłby to być naprawdę fajny produkt. Nie wiem, jak sprawa wygląda z innymi wersjami zapachowymi. Tę jednak zdecydowanie odradzam.
16 komentarze
Mnie się podobał zapach tego masła.
OdpowiedzUsuńmoja siostra go kiedys kupiła wiec znam ten smrodek - leżał sobie w łązience dobrych parę miesięcy nieużywany, aż go wywaliłam ;/ teraz wiem, ze nałożyłabym na włosy przed myciem - jako kremowanie włochów - może po zmyciu nie będa śmierdzieć?
OdpowiedzUsuńWłaśnie szkoda mi go wyrzucić i też myślałam, czy może nie pokremować nim włosów. Wypróbuje tego przy jakiejś najbliższej okazji.
UsuńJa mam wersję waniliową i powiem, że pare miesięcy był naprawdę słodki, budyniowy zapach.. na skórze jak i w opakowaniu ale ostatno chciałam się posmarować, a tu zonk.. śmierdzi jak farba. Fakt, że może być przy końcówce daty ważności ale nie myślałam, że az tak kosmetyk może się zepsuć.. niemniej jednak wersję waniliową polecam, bo przy dość szybkim zużyciu nic się z nim nie dzieje :)
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej na Sweet Secret już się nie skuszę. Zniechęciła mnie ta sytuacja :(
Usuńużywałam kiedyś czegoś z tej serii, nie pamiętam dokładnie jaki to był zapach(chyba wanilia i indyjskie daktyle) i mi też do gustu nie przypadł. Te niby daktyle wyglądały zupełnie jak mak w budyniu i kompletnie nie szło ich wsmarować w skórę. Zostawały na niej jak takie drobinki. kompletna masakra. zużyłam je jako krem do stóp:)
OdpowiedzUsuńInformacje co do projektu przesłane na maila. ;*
OdpowiedzUsuńChciałam je kupić ale chyba zrezygnuję ;)
OdpowiedzUsuńZawsze możesz spróbować. Opinie na jego temat są przeróżne. U mnie niestety był to niewypał...
UsuńJa miałam podobnie z masłem Tutti fruttu o zapachu liczi.
OdpowiedzUsuńMam go, ale nie używam ostatnio, bo przejadł mi się zapach, ale nie mam zastrzeżeń do niego :)
OdpowiedzUsuńZapach ma przytłaczający, ale na moją skórę działa całkiem oki :))
Zresztą na moim blogu jest recenzja..
OdpowiedzUsuńWiele blogów zachwala ostatnio te produkty jednak nie miałam jeszcze okazji żadnego użyć :)
Pozdrawiam koleżankę z Klubu Młodych Blogerek :)
Ja się skusiłam właśnie przez to zachwalanie i wyszło jak wyszło... Pierwszy raz zawiodłam się na moim ukochanym zapachu czekolady :P
UsuńRównież pozdrawiam koleżankę :)
to nie fajnie, z tym zapachem:/
OdpowiedzUsuńdobrze wiedzieć , bo myślałam o zakupie tego produktu.
OdpowiedzUsuńA co do Twojej przygody z "poszukiwaniem" zapachu , miałam dokładnie to samo niegdyś z kremem do twarzy na noc z avonu, oczywiście wylądował w koszu
Ehh, totalny bubel...
UsuńDziękuję za komentarz :)